27 listopada 2013

Peeling "Ruska Bania"- który skład jest prawdziwy?

Dziś rano weszłam na blog Gapy i z ogromnym zdziwieniem przeczytałam wpis o nieprawidłowości składu maski do włosów "Ruska bania" Chodzi dokładnie o to, że oryginalny skład na opakowaniu, napisany cyrylica przez producenta znacznie różni się do tego przetłumaczonego na język polski, znajdującego się na naklejonej etykiecie. Szczegóły znajdziecie tu http://gapowo.blogspot.com/2013/11/ruska-bania-czego-my-wasciwie-uzywamy.html



Niedawno skusiłam się podczas zakupów stacjonarnych na peeling "Ruska Bania". Kupiłam, włożyłam do szafki i tyle. Po przeczytaniu problemów ze składem dokładnie obadałam opakowanie peelingu i...klops. Na moim egzemplarzu znalazłam naklejkę sklepu, skąd prawdopodobnie został sprowadzony peeling. 

SLS?  Tytułowa kawa na końcu składu? 

Skład z polskiej nalepki:

Ładny skład! Ekstrakt z mydlnicy lekarskiej, śmietana, ziarna kawy. 


Skład z oryginalnej karteczki, zawieszonej an opakowaniu. Nie znam cyrylicy, może któraś z Was umie rozszyfrować, czy ten skład pokrywa się z którymś z wyżej wymienionych?

23 listopada 2013

Mój pomysł na… DIY paletka magnetyczna.


Hej!

Dzisiaj przychodzę do Was z pomysłem na paletkę magnetyczną. Będzie ona służyła raczej do cieni ze względu na dosyć mały rozmiar , natomiast można też zrobić ją na większy format i wtedy będzie służyć jako paleta róży, bronzerów :)

Czego będziemy potrzebować :

  1. Metalowe opakowanie/etui/puszka do podpasek, wkładek higienicznych (przepraszam ale nigdzie nie mogłam znaleźć jak to właściwie nazwać. Takie opakowania są dołączane czasami do podpasek marki Libresse. Ja swoje kupiłam kilka miesięcy temu w Intermarche , więc rozejrzycie się u siebie :) ) Jeśli jednak takowych nie znajdziecie to dobrym rozwiązaniem jest też zakup gotowej już paletki magnetycznej typu GlamBOX (koszt min.33 zł) lub wykombinować coś z metalowym opakowaniem do kredek – trochę go przerobić i będzie super !
  2. Duży magnes lub taśma magnetyczna ( taka taśma kosztuje do 15 zł), którą następnie musimy przykleić do dna klejem typu kropelka.
  3. Wkłady do palety. Jeśli macie cienie w opakowaniach to możecie je przetransportować do paletki w banalny sposób. Nad świeczką umieszczamy opakowanie, po chwili odklejamy naklejkę z numerem, opakowanie nadal ogrzewamy, kiedy plastik zmięknie ostrym narzędziem typu nożyczki dociskamy od spodu i cień wyskakuje nam właściwie sam. Naklejkę z informacją o numerze doklejamy i gotowe ! :)

Jeśli coś jest niejasne to odsyłam do filmiku : KLIK
( różnica jest tylko taka, że Pani nie ogrzała naklejki aby ładnie zeszła a następnie nie dokleiła jej do wytłoczki – ja polecam Wam jednak zrobić ten krok, ponieważ tak nie zapomnimy jaki to numerek cienia a nawet z jakiej firmy on jest)

Jak wpadłam na takie rozwiązanie i po co właściwie mi paletka magnetyczna?

Widziałam już dużo metod robienia własnych palet do cieni np. z opakowań do płyt CD, ale jakoś nie przemawiało to do mnie ze względu na wygląd. Lubię rzeczy ładne, schludne. Moja ilość cieni pojedynczych nie jest na tyle duża, żeby od razu kupować paletę magnetyczną Inglota bądź GlamBOX. Te opakowanie właściwie leżało i kurzyło się aż nagle naszła mnie wena i po prostu stworzyłam własną, małą paletkę. W końcu mam je wszystkie w jednym miejscu no i oszczędziłam też w końcu trochę wolnego miejsca :)

Poniżej zamieszczam zdjęcia paletki. Same oceńcie czy jest to warte kilka minut pracy :)



Cienie w paletce, od lewej:
MIYO Breeze No 33
My Secret MATT 512
Kobo 105 India Rose
MIYO Lavender No 18
My Secret MATT 506
Golden Rose Silky Touch 130
My Secret MATT 507





Podsumowując, jeśli spodobała Wam się moja wersja paletki to cieszę się i zachęcam Was do poszukiwania metalowego opakowania a jeśli macie taki w domu to jeszcze lepiej! Według mnie mógłby być to całkiem fajny, unikatowy prezent dla przyjaciółki/ siostry na urodziny czy święta, do tego dokupić kilka cieni i gotowe – proste, własnoręcznie zrobione i od serca ! :)

Buziaki, A.

16 listopada 2013

Niekosmetycznie-Liebster blog Award :)

Zostałam otagowana przez Rosalię i Freaky Gyal. Dzięki dziewczyny:)

Pytania od Rosalii:
1. Jaka codzienna czynność sprawia Ci przyjemność?
Możliwość zaśnięcia przy kochanej osobie.
2. Jakie jest najpiękniejsze miejsce, w którym byłaś?

Nie byłam w wielu pięknych miejscach, więc na to pytanie nie odpowiem:)
3. Co uznajesz za swą największą zaletę i dlaczego?

Punktualność- nie lubię się spóźniać, wolę poczekać parę minut niż się spóźnić. Nie lubię spóźnialskich!
4. Co uznajesz za swą największą wadę i dlaczego?

Słomiany zapał i brak organizacji- ileż to razy obiecałam sobie ćwiczyć, nie jeść słodyczy itp.  A brak organizacji tyczy się tego, że tak się rewelacyjnie ogarniam codziennie rano, że zawsze biegnę na autobus :(
5. Co uznajesz za największy sukces, jaki osiągnęłaś?
Uczenie się na dwóch kierunkach, przez co w szkole/na uczelni spędzam 7 dni w tygodniu. Cieszę się, że to mi się udaje :)
6. Jaki cytat/motto najbardziej zapadł/o Ci w pamięć?

"Umiesz liczyć, licz na siebie"
7. Co potrafi sprawić, że się uśmiechniesz?

Widok małych dzieci, sama rozmowa czy przebywanie z TŻ-tem lub przyjaciółką.
8. Z jakim kosmetykiem nie jesteś w stanie się rozstać?

Puder i podkład- moja cera jest w tak okropnym stanie, że bez tego ani rusz!
9. Czy gdybyś miała szansę cofnąć się w przeszłość, zmieniłabyś coś w swoim życiu? Dlaczego (nie)?

Nic bym nie zmieniła. Każde, nawet te nieprzyjemne wydarzenie z przeszłości, czegoś mnie nauczyło i sprawiło, że teraz jestem silniejsza i mądrzejsza.
10. Jeśli miałabyś szansę zmienić coś w swoim wyglądzie, co by to było i dlaczego?

Cera- trądzik, nierówny koloryt. Nie lubię też swojego nosa.
11. Jakie masz plany na przyszłość, związane z własną osobą, blogiem, życiem?

Z życiem planów brak- poczekam, co los przyniesie. Blog mam nadzieję, że rozwinie się jeszcze bardziej nad czym będę usilnie się starać.

Pytania od Freaky Gyal
1. Dlaczego założyłaś/eś blog?
Długo podczytywałam inne blogi, aż pewnego dnia pomyślałam, że sama mogłabym pisać o tym, co lubię, czyli o kosmetykach, włosach, pielęgnacji. Plus potrzeba wygadania się- TŻ nie chce już słuchać o włosach :(
2. Jakie są twoje 3 największe wady?
Znowu wady :P Oprócz wyżej wymienionych- nieśmiałość, rozrzutność i wredoctwo :p
3. Gdybyś wygrał/a 100 tyś. zł co byś z nimi zrobił/a?
Ulokowałabym w banku, pooszczędzała i kupiłabym mieszkanie. Jestem z rodzaju osób praktycznych.
4. Gdybyś mogła/mógł wybrać jedną super-moc to jaką być wybrał/a i dlaczego?
Uleczyłabym wszystkie chore dzieci- dzieci nie zasługują na choroby, które je spotykają. 
5. Gdybyś mogła/mógł wybrać jeden kosmetyk zupełnie za darmo (niezależnie od jego ceny rynkowej) to jaki byś wybrał/a?
Krem/serum z ładnym, naturalnym, unikatowym składem.
6. Jakie miejsce chciałbyś/chciałabyś odwiedzić i dlaczego?
Marzy mi się podróż do Turcji- inna kultura, piękne widoki. Ahh
7. Kim chciałaś/eś być w dzieciństwie?
W dzieciństwie chciałam być... Chinką. Oglądałam "Mulan" (moja najulubieńsza bajka) i to właśnie główna bohaterka mnie do tego zainspirowała.
8. Jaki jest twój ulubiony słodycz/fast food lub inna rzecz, której nie powinno się jeść, ale jest zbyt smaczna, żeby z niej zrezygnować?
Kebab<3 i czekolada( Milka oreo<3)
9. Skąd wziął się pomysł na twój nick?
Sama nie wiem. Próbowałyśmy wymyslić z siostrą kreatywną nazwę dla bloga no i tak wyszło:) Nick jest jednocześnie adresem bloga.
10. Gdybyś przez jeden dzień mogła/mógł być inną osobą to kim chciałabyś/chciałbyś być?
Chciałabym być kimś w rodzaju naukowca pracującego w policji- takiego z amerykańskich seriali, w których to po włosie czy kawałku paznokcia dochodzą do mordercy;). Ciekawi mnie ta technologia:)
11. Gdybyś mogła/mógł zostać bohaterem dowolnej książki lub filmu to jaki byś wybrał/a i dlaczego?
Byłabym bohaterką książki "I że Cię nie opuszczę". Piękna, wzruszająca opowieść.

A oto moje pytania:
1. Jakie 3 cechy najbardziej cenisz w innych ludziach?
2.Twój idol/guru to...? Dlaczego?
3.Kosmetyk, którego nigdy nie kupisz to...? Dlaczego?
4. Czy prowadzisz pamiętnik/dziennik?
5.Film, który najbardziej zapadł Ci w pamięci.
6. Czy udało Ci się spełnić jakieś marzenie? (Jakie?)
7. Co najbardziej lubisz w swoim wyglądzie i dlaczego?
8. Czy udało Ci się zawrzeć bliższą znajomość/przyjaźń z osobą poznaną w internecie?
9. Mając jedno życzenie od dżina/złotej rybki, o co byś poprosiła?
10. Jakie jest Twoje popisowe danie?
11. Jaki jeden kosmetyk zabrałabyś na bezludną wyspę?

Nominuję:


12 listopada 2013

O niezmydlanej frakcji oleju sojowego słów kilka

O niezmydlanej frakcji oleju sojowego pierwszy raz przeczytałam na blogu Siempre. Zainteresował mnie przede wszystkim mat, który miała dawać ta frakcja. Jako, że zakupy półproduktowe robiłam tylko na ZSK (gdzie wtedy Niezmydlana frakcja była niedostępna), poczyniłam zakupy na Beautyever. Parę tygodni później frakcja pojawiła się na ZSK, więc, gdy koleżanka robiła zamówienie, skusiłam się i na wersję ze ZSK.

Od producenta:
Niezmydlalna frakcja oleju sojowego to kompleks składników nieulegających hydrolizie zasadowej (w odróżnieniu od glicerydów i wosków). Mieszanina zawiera lipidy odpowiadające za nawilżenie, uelastycznienie i natłuszczenie skóry. Składnikami tego kompleksu są fitosterole, węglowodory i witaminy A, D, E i K. Surowiec polecany jest także do pielęgnacji cery osób posiadających nadmiernie przetłuszczającą się skórę - bardzo łatwo się wchłania. Może być stosowany bezpośrednio na skórę.             
                                        źródło: zrobsobiekrem.pl         

Użytkowanie
Frakcja z ZSK ma postać gęstej, oleistej pasty, natomiast ta z Beutyever jest bardziej płynna.
W obu frakcjach zatopione grudki. W tej z ZSK jest ich mniej i łatwiej rozpuszczają się pod wpływem ciepła, natomiast w wersji z  Beautyever są one twardsze, trudniej się rozpuszczają i jest ich więcej. Na tym kończą się różnice w obu frakcjach.
Obie pachną dość charakterystycznie. Nie jest to ani przyjemny, ani nieprzyjemny zapach, taki olejowy, neutralny. Frakcje sa wydajne, nie należy przesadzać z ilością. Nie wchłaniają sie one do matu, na skórze zostaje taka delikatna, tłustawa powłoczka, która sprawia, że i tak skóra zostaje matowa. Dziwne uczucie;) Frakcję stosuję solo, na dzień, pod filtr i makijaż.
 Po prawej- frakcja z ZSK, a po lewej z Beautyever,



Działanie
Frakcja jest świetną bazą pod makijaż. Rewelacyjne matuje skórę, jest to trwały mat, przez co makijaż trzyma się na skórze naprawdę długo. Zmniejsza ona też widoczność porów, dobrze nawilża, nie podkreśla suchych skórek, przyspiesza gojenie się ranek. Czuć też wyraźne odżywienie i regenerację skóry- doceniam to zwłaszcza teraz, przy retinoidowej kuracji.
Na stronie Beautyever przeczytałam, że frakcja ma też działanie przeciwzmarszczkowe- nie mogę sama tego ocenić ze względu na młody wiek, ale cieszę się, jeśli jej działanie miałoby opóźnić powstanie zmarszczek.
Polecam, na pewno kupię ponownie! Zwłaszcza posiadaczki tłustych i mieszanych cer będą zadowolone, gdyż znalezienie produktu matującego, ale nie wysuszającego graniczy z cudem,Rewelacyjny produkt za niewielkie pieniądze:)

Dostępność i cena
Frakcja jest dostępna w sklepach z półproduktami:
ZSK-10 g-7.97 zł 
Beautyever 10 g-8 zł
 Mazidła- 10 g-8.33 zł
Ecospa- 10 g-8.30 zł


Naturaliskosmetyki-10 g-8,20

10 listopada 2013

Jesienna suplementacja+okazyjne zakupy w aptece.

Nie lubię jesieni. We wrześniu wyczekiwałam zimniejszych dni, aby zacząć retinoidową kurację, to prawda, ale aktualnie mam już dość pochmurnych, wietrznych, zimnych dni. O ile złota , słoneczna jesień jest do przeżycia, to ta deszczowa, pochmurna wersja, którą mamy teraz, jest okropna.
Wstajesz-jest ciemno, wracasz do domu- też jest ciemno! Ale nie o tym dzisiejszy post.
Jesień jest tą porą roku, w której szczególnie jesteśmy narażeni na przeziębienia i infekcje i ogólne osłabienie, czego wynikiem jest np. wypadanie włosów, co pewnie większość z Was doświadczyła.
Pokażę Wam, co stosuję, aby przetrwać ten nieprzyjazny czas:)

Plusssz multiwinamina+żeń szeń i Magnum forte stosuję, gdy mój sen trwał zbyt krótko i potrzebuję kopa energii! Oba sprawdzają się też podczas nauki. Taka zdrowsza alternatywa dla kawy ;) Bardzo lubię takie musujące mikstury!

Nursea Odporność to zestawienie substancji takich jak: wit.C, rutyna i cynk. Wit.C i rytyna dobrze chronią nasze naczynka podczas mrozów, a poza tym wspomagają odporność. Zdziwiła mnie spora ilość cynku w jednej tabletce (5 mg), a zalecane są 2 tabletki dziennie. Suplementy, zawierające tylko cynk, mają właśnie 10 mg cynku.  Co roku łykam tego typu preparaty (zależy, co jest w promocji w SP:)), dzięki czemu sezon przeziębień przechodzę cało i zdrowo. Zdarzył mi się co prawda parodniowy katar, ale choróbsko nie rozłożyło mnie całkowicie, co jest na pewno zasługą tego typu suplementacji.

Gold Lecytyna ma za zadanie polepszyć koncentrację i pamięć. Liczę na nią, dlatego zaczęłam ją łykać już na początku października. Po miesiącu suplementacji nie mogę jeszcze nic powiedzieć na temat jej działania. Chociaż... wpływa na pewno na zmęczenie, niestety, śpię krótko i wstaję codziennie ok. 6 i nie czuję się niewyspana, wstawanie nie sprawia mi problemu.

Witamina A+E (blister bez opakowania)-czyli antyoksydanty, chronią przed działaniem wolnych rodników. Witamina A ma za zadanie utrzymywanie prawidłowych funkcji skóry i jej regeneracje, wpływa też na prawidłowe widzenie, natomiast wit. E ma poprawia wygląd skóry, wpływa na jej elastyczność.
 Łykam te tabletki przez dłuższy czas i nie widzę żadnych efektów. Co prawda mam 21 lat i moja skóra nie jest zwiotczała, ale na pewno przydałaby jej sie regeneracja i ogólna poprawa, czego nie zauważyłam, a szkoda. Mam jeszcze spory zapas, który kupiłam w promocji w SP...

Biotebal 5 mg- jest to lek zawierający biotynę, czyli wit. H. Podczas praktyk w aptece zauważyłam, że farmaceuci niebyt przychylnie wypowiadają się o suplementach i niezbyt wierzą w ich działanie. 

" Suplement diety nie może posiadać właściwości produktu leczniczego. Chociaż często mogą znajdować się w nim  te same substancje czynne, które znajdują siew preparacie OTC, różnić się one będą siłą oddziaływania na organizm człowieka.
Wprowadzenie leku na rynek jest o wiele trudniejsze ze względu na rygorystyczne przepisy. Producent musi przedstawić dokumentację ( m.in. badania trwałości zapewniające, że lek przez cały deklarowany okres ważności będzie trwały i spełniać będzie określone wymagania). Lek ponadto podlega kontroli Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, który zajmuje się jego rejestracją. Dodatkowo jest on kontrolowany przez Główny Inspektorat Farmaceutyczny pod kątem jakości. Tymczasem producent suplementu diety zobowiązany jest jedynie do poinformowania o wprowadzeniu produktu na rynek i przedstawienia projektu etykiety…Łatwo zatem się domyślić, że w związku z tym nie mamy nigdy do końca pewności co do skuteczności i bezpieczeństwa takiego produktu."                                         źródło: leki. wieszjak.pl

Biotyna ma za zadanie wspomóc proces powstawania keratyny i różnicowania się komórek naskórka oraz włosów i paznokci. Polecana jest głównie osobom boryjącjącym się z problemami skórnymi(trądzik), wypadającymi włosami i kruchymi, łamliwymi paznokciami.
Jestem dopiero w połowie pierwszego opakowania, więc na efekty przyjdzie mi jeszcze trochę 
poczekać:) Nie omieszkam was o nich poinformować :)

Pokażę Wam jeszcze moje zakupy z apteki, po bardzo atrakcyjnych cenach.
Za wodę termalną zapłaciłam 9,99 zł, a za podkład z filtrem 50+ też 10 zł (ma on krótka datę przydatności, do 31.01.2014). Jestem go bardzo Ciekawa!


Przeglądając dziś stronę apteki natknęłam się też na niezłą promocję filtru Vichy KLIK . Może komuś się przyda:)

7 listopada 2013

Natura Siberica Balsam "Objętość i nawilżenie"-włosowy pewniak!

Na wstępie zaznaczę, że uwielbiam ten balsam! Testowałam go w duecie z różnymi szamponami i za każdym razem daje tak samo dobre efekty. Na wstępie przepraszam za jakość zdjęć- nie żeby wcześniej była ona rewelacyjna;). Powroty po 16 z uczelni nie sprzyjają robieniu zdjęć w naturalnym świetle, a zdjęć z lampą błyskową nie lubię. Przy najbliższej okazji zakupię żarówki dające białe światło:) . Już wczoraj chciałam napisać notkę, ale nie mogłam zrobić zdjęć, które by mnie zadowoliły.:( No nic, koniec tego przydługiego wstępu, zapraszam do lektury!

Od producenta:













Bardziej szczegółowy opis znajdziecie na stronie sklepu, w którym go kupiłam:KLIK
Skład:
Skład INCI: Aqua with infusions of: Pinus Pumila Extract, Rosa Davurica Extract, Schizandra Chinesis Extract, Calendula Officinalis Extract, Chamomilla Recutita Extract, Humulus Lupulus Extract, Behentrimonium Chloride (z oleju rzepakowego), Cetearyl Alkohol, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, panthenol, Hydrolyzed Wheat Protein.
Oils: Pinus Sibirica, Salvia Officinalis, Hydrolyzed Vegetable Protein, Ascorbic Acid , Citric Acid, Parfum, Benzyl Alkohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid
Wodny wyciąg z ekstraktami z: kosolimby, dzikiej róży, cytryńca chińskiego, nagietka lekarskiego, rumianku,  chmielu zwyczajnego, konserwant (antystatyk), emolient wpływający na konsystencję, antystatyk, pantenol, hydrolizowane proteiny pszenicy,  oleje z: sosny zwyczajnej, szałwii lekarskiej, proteiny roślinne, kwas askorbinowy, regulator pH, zapach, konserwanty

Użytkowanie:
Balsam zamknięty jest w butelce twardego, nieprzezroczystego plastiku. Korek jest w porządku, jednak samo wydobycie produktu po iluś tam użyciach jest uciążliwe, trzeba mocno naciskać butelkę. Konsystencja balsamu jest normalna, ani gęsta, ani lejąca, jak w przypadku maseczki drożdżowej. Ot, przeciętna, balsamowa konsystencja. Zapach jest przyjemny, nie zostaje jednak na włosach. Już podczas spłukiwania balsamu włosy są miękkie, gładkie i śliskie. Balsam jest wydajny, pomimo, że kładę go dość hojnie na włosy, zostało mi go jeszcze bardzo dużo. Balsam nakładam tylko na włosy, mniej więcej od ucha w dół, dlatego nie wypowiem się w kwestii ewentualnego przyspieszania/opóźniania przetłuszczania. balsam stosuję na ok pół godziny pod czepek i turban.

Efekty:
Balsam świetnie nawilża i wygładza włosy.Są miękkie, "śliskie" w dotyku, dociążane, ale nie obciążone! Jak zaznaczyłam wyżej, nawilżenie czuć już podczas zmywania. Obiecanej objętości nie ma, co dla mnie jest na plus, gdyż jej nie potrzebuję. Balsam ratował moje włosy po przesuszeniach powodowanych innymi kosmetykami. Efekt nawilżenia odczuwalny jest również następnego dnia po użyciu.
Jest to mój pewniak, używam go zawsze , gdy wiem, że moje włosy muszę wyglądać dobrze. Gorąco polecam i na pewno kupię ponownie!:)

Dostępność i cena
Swój balsam kupiłam w sklepie Skarby Syberii za 17.50 zł- cena z użyciem 30% kodu rabatowego blogerek. Jak za taką pojemność (400 ml) to niewiele! Balsam dostepny jest też w innych sklepach z rosyjskimi kosmetykami tkj: lawendowaszafa czy triny oraz na allegro w cenie od. 20 zł do 25 zł.

Włosy po użyciu balsamu opisanego w tej notce:)


P.S Wczoraj ukręciłam swój pierwszy krem- tłuścioch na noc, by regenerował moją przesuszoną retinoidami buźkę :) Wkrótce napiszę o nim coś więcej:)




4 listopada 2013

Moje BB kremy- Skinfood Good Afternoon Peach Green tea

Skinfood Good Afternoon Peach Green tea BB SPF25 PA+  kupiłam podczas pierwszych, BB-kremowych zakupów. Skusił mnie niską ceną oraz właściwościami- matujący, przeznaczony do cery tłustej. 
Od producenta:
"Jeden z pięciu kremów BB z nowej serii Good Afternoon BB Cream. Krem ten przeznaczony jest dla skóry tłustej. Matuje naszą skórę, kontroluje wydzielanie sebum. Wyciąg z brzoskwiń sprawia, że cera jest świeża i odżywiona podczas gdy zielona herbata działa matująco. Dzięki zawartości herbaty skóra jest promienna i żywa przez cały dzień. Zawiera w filtr SPF 20 PA+. Występuje w dwóch wersjach kolorystycznych" - wizaz.pl


Skład 
Niestety, na opakowaniu skład składał się z 'krzaczków". Po angielsku była tylko atka informacja: Peach Extract 300mg, Green Tea Extract 30mg, Znalazłam parę składów w internecie, ale skoro nie jestem ich pewna, nie pokuszę się o skopiowanie.

Działanie
Produkt zamknięty jest w tubce z giętkiego plastiku  Opakowanie zakończone jest dzióbkiem z otworem, trzeba uważać, żeby nie wylać zbyt dużej ilości! Ten BB krem do moich ulubieńców nie należy. Wybrałam odcień jaśniejszy, który i tak jest dość ciemny, ma pomarańczowe tony. W BB kremie zatopione są pigmenty, co widać na załączonym zdjęciu. Zdecydowanie nie dla bladolicych, pomimo, że w jakimś tam stopniu dopasowuje się do cery. Gdy raz go użyłam będąc w domu rodzinnym, mama się śmiała, że wyglądam, jakbym wróciła z egzotycznych wakacji ;). Po rozsmarowaniu/wklepaniu pozostawia cerę matową. Zawsze używam pudru, dlatego nie wypowiem się o jego solowym macie. Z pudrem to jakieś 2 godziny, czyli nic specjalnego.  Krycie średnie,  jak dla mnie wystarczające. Krem mnie mnie zapchał, nie wysusza. Na plus bardzo ładny zapach:).
Nie kupię ponownie, a czy polecam? Hm... dla osób, którym pasują pomarańczowe tony w podkładach/bb kremach, nie oczekujące zbyt wielkiego matu/krycia mogą być zadowolone.





Cena i dostępność
Jak wszystkie moje BB kremy, tak i ten kupiłam na ebayu. Jego koszt to aktualnie ok. 25 zł z darmową wysyłką( ceny wahają się w zależności od kursu dolara). Krem dostępny jest również w sklepach oferujących azjatyckie produkty, jednak jego cena jest sporo wyższa ;)